Temat: Ocierając się o wschodnią granicę - część 3 - końca nie będzie ? :D
„Końca nie będzie”, bo też być nie może … . Podlasie jest bowiem dla mnie takim regionem, że ilekroć bym go nie odwiedzała, tyle razy potrafi mnie zadziwić, zachwycić i każe znowu do siebie powrócić. . A wróciłam tu szybciej niżbym się tego spodziewała . Tym razem odwiedziłam najbardziej na wschód oddaloną krainę – Dolinę rzeki Świsłoczy. Jesienią krajobrazy nie do końca łapały za serce, ale za każdym razem nękała mnie myśl … „Boże… , jak tu musi być pięknie wiosną ” i może kiedyś będzie mi dane zobaczyć te tereny właśnie o tej porze roku . Rzeka Świsłocz jest lewym dopływem Niemna. Ale o dolinie Świsłoczy będzie w dalszej części relacji. .
Stolyca
Dalszy ciąg zwiedzania Podlasia zaczynamy od Warszawy , ponieważ … jest na trasie . Zahaczamy tu o Muzeum Powstania Warszawskiego – jeszcze tam nie byłam, a wiele o nim słyszałam. Nie zawiodłam się.
Warto odwiedzić, polecam. Sposób przekazania i pokazania tragizmu tamtych dni naprawdę chwyta za serce. Szkoda, że mamy trochę daleko do stolicy. Ilość zebranych tam dokumentów, eksponatów i pamiątek po powstaniu robi wrażenie … .
Oglądając je widać, jak ogromne znaczenie miały dla powstańców słowa: WIARA, NADZIEJA, MIŁOŚĆ i OJCZYZNA . Chociaż dzisiaj znalazłoby się niemal tyle samo zwolenników co i przeciwników zasadności wybuchu Powstania Warszawskiego to nie ma wątpliwości co do jednego, że każdy Polak, a szczególnie młodzież, powinna obowiązkowo zwiedzić to muzeum, chociażby dla zrozumienia najważniejszych wartości w życiu, a przede wszystkim znaczenia słowa – patriotyzm. Zresztą głównie z myślą o niej zostało ono wybudowane.
Muzeum wybudowano wzorując się m.in. na Holocaust Memorial Museum w Waszyngtonie i Muzeum Terroru w Budapeszcie. Zwiedzając czujemy się jakbyśmy znaleźli się w centrum walczącej stolicy. Zastosowanie nowoczesnych technik multimedialnych pozwoliło świetnie oddać klimat tamtych dni, odtworzyć atmosferę powstańczej Warszawy, a także pokazać życie ludności cywilnej. Jest tu też chyba największa kolekcja broni palnej i innego sprzętu wojennego, na czym ja się słabo znam . Panowie, zwłaszcza ci, których ten temat interesuje, mieliby co oglądać. Poświecono mu kilka sektorów.
Warto obejrzeć trwający 5 min.11 s. film „Miasto ruin”. To rewelacyjna krótkometrażowa animacja z świetnie dobraną muzyką, ukazująca tragizm powstania. Zainteresowanym zostawiłam ten film poniżej. Piękna lekcja historii w 5 minut. Oglądając ciarki przechodzą po plecach, a nawet łza się w oku kręci. Najlepiej oczywiście oglądać na dużym ekranie w kinie.
Po kliku na zdjęcie zostawiam też mały album z muzeum.
Ponieważ sztandarowe zabytki naszej stolicy już znam, pozostałą część naszego czasu przeznaczyliśmy na odwiedzenie jeszcze tego, gdzie m.in. nie byłam i to chciałabym teraz krótko opisać i zachęcić do zwiedzenia.
Tak więc miejscem, które polecam w Warszawie jeszcze zwiedzić, to zlokalizowany w Śródmieściu, skromny, kameralny Kościół Wizytek pod wezwaniem Opieki św. Józefa Oblubieńca Niepokalanej Bogurodzicy Maryi. Wiem, że kościoły są najmniej lubianymi obiektami do zwiedzania, chociaż znajdują się bardzo często w programach wycieczek. Ja osobiście bardzo lubię zwiedzać świątynie, nie tylko chrześcijańskie, wszystkich wyznań, fascynują mnie, po prostu .
Rektorem tego kościoła był ksiądz poeta – Jan Twardowski, jeden z moich ulubionych . Bardzo lubił to miejsce, często tu bywał. Nie dziwię się. Kościółek, który może na zewnątrz nie sprawia wrażenia małego, w środku taki jest. Przy wejściu natrafimy na kamienny pomnik - epitafium ks. Jana Twardowskiego w formie klęcznika z wyrytym na nim ostatnim jego wierszem, napisanym tuż przed śmiercią w szpitalu przy ul. Banacha. Uwagę przykuwa mała biedronka i skromność tego „pomnika”, że już nie wspomnę o wierszu ... .
Na dziedzińcu, przed kościołem warto przystanąć przy ławeczce, na której lubił sobie spocząć poeta
Po lewej stronie na ławce (przy postaci księdza) jest biały guzik (widać na zdjęciu). Po jego naciśnięciu można posłuchać wierszy Jana Twardowskiego, czytanych oczywiście przez niego samego .
Spacerując po Śródmieściu można zajrzeć też do Kościoła Świętego Krzyża, gdzie spoczywa serce Fryderyka Chopina.
Warto zwrócić też uwagę na figurę Chrystusa dźwigającego krzyż stojącą tuż przed wejściem do kościoła. Świątynia ta została niemal całkowicie zniszczona podczas II Wojny Światowej. Odbudowano ją w latach 1945–1953. Losy figury Chrystusa też były bardzo burzliwe.
„We wrześniu 1944 wskutek detonacji Goliatów (pokazane są na zdjęciach z Muzeum Powstania Warszawskiego) brązowa figura Chrystusa upadła na bruk ulicy i leżała z ręką uniesioną w górę, wskazując na napis na cokole. A napis brzmi : „Sursum Corda” - w górę serca ! . 22 października 1944 Niemcy wywieźli ją z Warszawy w celu przetopienia, jednak wraz z pomnikiem Mikołaja Kopernika porzucili w przydrożnym rowie w Hajdukach Nyskich, gdzie rozpoznali ją polscy żołnierze. Oba pomniki przywieziono do Warszawy i poddano renowacji w pracowni Braci Łopieńskich. Posąg ponownie stanął przed kościołem 19 lipca 1945, poświęcony w obecności Prezydenta RP Bolesława Bieruta i przedstawicieli rządu przybyłych na odsłonięcie pomnika Mikołaja Kopernika.”
Źródło: wikipedia
To co napisał o tej figurze św. Jan Paweł II podczas jego pierwszej pielgrzymki do Polski chyba wyjaśnia wszystko.
(...) Nie sposób zrozumieć dziejów narodu polskiego — tej wielkiej tysiącletniej wspólnoty, która tak głęboko stanowi o mnie, o każdym z nas — bez Chrystusa. Jeślibyśmy odrzucili ten klucz dla zrozumienia naszego narodu, narazilibyśmy się na zasadnicze nieporozumienie. Nie rozumielibyśmy samych siebie. Nie sposób zrozumieć tego narodu, który miał przeszłość tak wspaniałą, ale zarazem tak straszliwie trudną — bez Chrystusa. Nie sposób zrozumieć tego miasta, Warszawy, stolicy Polski, która w roku 1944 zdecydowała się na nierówną walkę z najeźdźcą, na walkę, w której została opuszczona przez sprzymierzone potęgi, na walkę, w której legła pod własnymi gruzami, jeśli się nie pamięta, że pod tymi samymi gruzami legł również Chrystus-Zbawiciel ze swoim krzyżem sprzed kościoła na Krakowskim Przedmieściu.
Wydaje mi się, że figura zasługuje na to, żeby chociaż przy niej przystanąć … .
Będąc na Śródmieściu przeszliśmy oczywiście obok Pałacu Prezydenckiego , który jakoś mnie nie zachwycił …
Zdecydowanie wolałam wstąpić do Bazyliki archikatedralnej św. Jana Chrzciciela.
Powód właściwie był jeden – grób (sarkofag) kardynała i prymasa Polski Stefana Wyszyńskiego, którego cenię. W archikatedrze spoczywa też prymas Józef Glemp.
Na koniec kilka zdjęć z samego Placu Zamkowego po zmierzchu. .
Kościół św. Anny - główny ośrodek warszawskiego duszpasterstwa akademickiego w Warszawie
Jak widać na zdjęciach, pogoda nam tego dnia nie dopisała, po prostu „lało jak z cebra” , ale Warszawę w deszczu, zresztą, jak każde miejsce, jeśli tylko chcemy można zwiedzać i się nią/nimi zachwycać .
c.d.n.
Ostatnio edytowany przez nena (2014-05-01 10:26:55)