Zgadzam się z darmando, przy czym do pierwszego żelazka można było dawać również rozżarzone, ale już bez płomienia, kawałki węgla kamiennego. Tak kiedyś robiła moja sąsiadka. Do drugiego wkładało się rozgrzaną w piecu duszę (jedna widoczna jest w żelazku, druga leży na stole). Pierwszym można było dłużej prasować, wystarczyło tylko od czasu do czasu pomachać w powietrzu.
O widzę na fotkach jeszcze wiele innych ciekawych rzeczy, między innymi związanych z nadchodzącymi świętami. :-)
PS. Ale z tego co widzę na fotce (o ile mnie wzrok nie myli), to chyba w tym żelazku jest kawałek próchna, które charakteryzuje się tym, że spala się długo poprzez żarzenie. Próchno bardzo łatwo znaleźć i było kiedyś używane jako hubka przy rozpalaniu ognia krzemieniem i krzesiwem.
Ostatnio edytowany przez Staszek (2013-03-21 14:14:08)