Poltergeist napisał/a: I tytulem wyjasnienia z tego co pamietam (Nena czekam na uzupelnienie watku)
Fukoidy to niby skamienialosci sladowe ale nie jest blizej poznana ich geneza kiedys slyszalem ze moga byc to skamieniale wodorosty i w tym przypadku nie mozna ich chyba uznac za skamienialosc sladowa ktore tycza sie sladow zyciowych (slady drazenia, grudki fekalne itp). Moze ktos przyblizy temat jak wie jak to jest z tymi fukoidami teraz
Odnośnie fukoidów, tzn. z tego co udało mi się na szybko znaleźć i przeczytać, jako wyjaśnienie pojęcia „fukoidy” podaje się skamieniałe struktury świadczące o życiu takich organizmów jak algi (ale do końca też to nie jest podobno stwierdzone), które wchodziły w skład materii organicznej w gromadzonych osadach. Nie można ich jednak nazwać skamieniałościami śladowymi, ponieważ skamieniałościami śladowymi (in. strukturami biogenicznymi) nazywamy ślady pozostawione przez organizmy żywe zwierzęce, głównie morskie zwierzęta bezkręgowe. Nazywa się je również ichnofosyliami. Zachowują się one najczęściej w postaci śladów oraz ich odlewów (hieroglifów). Niemniej jednak, znalazłam również taką informację, że szczególną grupę skamieniałości śladowych stanowią tzw. skałotocze, które mają przedstawicieli również wśród glonów.
Z kolei fukoidy reprezentują bioturbacje osadu tzn. pokazują (zachowały w sobie obraz) w jaki sposób mułożerne organizmy żywe żyły w miękkim, bogatym w materię organiczną osadzie np. jak żerowały, poruszały się, mieszkały, odpoczywały itd.
Czyli podsumowując jednym zdaniem, fukoidy to skamieniałe pozostałości (ślady) po czynnościach życiowych ichnofosyliów (skamieniałości śladowych).
Nie jestem znawcą fukoidów i nie wiem czy dobrze rozumuję , więc jeśli się mylę proszę kogoś, kto się na tym zna
o wyjaśnienie mi tego. Poltergeist, a Ty na ten temat mógłbyś coś więcej powiedzieć ?
"Tak jak zawsze, kiedy zdarza mi się widzieć coś niebywałego, żałowałem, że nie ma ze mną miłych sercu ludzi, żeby mogli oni też swoje zatroskane oczy widokiem czystym uradować i przemyć, zasługują przecież na to nie mniej niż ja, albo bardziej" /E. Stachura/